Rin pakowała szybko walizkę. Hrabina spoglądała na przygotowaną klatkę dla zwierząt z wyraźną niechęcią. Kobieta podrapała lekko kocicę po pyszczku i delikatnie wepchnęła ją do ciasnego lokum. Jeżeli się stąd nie wyniesie, to ją dorwą. O ile to ludzie z mafii. Jeżeli się odtworzyła, to kto wie jak silni są teraz jej członkowie.
Sprawdziła jeszcze raz urządzenie do automatycznej kontroli światła w domu. Instalujesz przy skrzynce, ustalasz godziny, a maszyneria gasi i zapala lampki za Ciebie. Dobre dla odstraszenia złodziei i opóźnienia ich działań. Spojrzała na zegarek. Najwyższy czas się wynosić. Załatwiła sobie hotele na kilka następnych dni. Tanie, brudne, ale i tak bardziej bezpieczne niż to mieszkanie. Nie chciała powracać do tamtego koszmaru ciągłego uciekania, jednakże jeżeli ją złapią... Śmierć wtedy będzie jej nadzieją. Zamknęła drzwi i szybkimi krokami zniknęła za rogiem uliczki.
*
Asai wrócił bardzo zadowolony z wizyty u klienta. Dzięki ostatniemu spotkaniu z Rin i Johnem w barze, stworzył praktycznie cały szkic. Został on właściwie bez większych zmian zaakceptowany, co oznaczało, że jest na bardzo dobrej drodze do usatysfakcjonowania tego wybrednego człowieka. Otworzył butelkę z winem. W końcu to ambrozja artystów. Może wpadnie na kolejne genialne rozwiązanie w tym projekcie?
*
- Jesteście gotowi, panowie?
- Tak liderze! - Odpowiedziała chórem grupa mężczyzn o posłusznym, tępym spojrzeniu.
- Rozpocząć "Zmrok".
***
- Wassiliew-dono, cieszę się, że chce pan nawiązać z nami bliższe kontakty. Dziękujemy za daną nam szansę odwdzięczenia się za ratunek naszego przywódcy. Nasza organizacja służy pomocą i radą.
- Proszę traktować mnie jak przyjaciela. Nie ma potrzeby, byśmy byli wobec siebie tacy formalni. Mam nadzieję, że wobec tego moja prośba zostanie spełniona.
- Oczywiście, chociaż potrzebujemy 2-3 dni na realizację. Jednakże wszystko będzie wedle pana życzenia.
- Proszę po prostu wykonać zadanie i zdać raport. A teraz proszę mi wybaczyć, ale interesy mnie wzywają, dlatego muszę pana opuścić.
- Zawsze jest pan mile widziany w tym domu, Wassiliew-dono.
Mężczyzna wstał, skłonił się i wyszedł z pomieszczenia. W przedsionku założył czarny, elegancki płaszcz i wyszedł na dziedziniec mieszkania. Wszystko było tu takie dziwnie spokojne i odcięte od zewnętrznego świata. Chciałby zostać w tym miejscu na zawsze. Zaczynał być powoli zmęczony, ale najważniejsza część planu nie została jeszcze wykonana. Do niej potrzebuje tej kobiety. Poczuł zawroty głowy. Musiał odpocząć.
Sprawdziła jeszcze raz urządzenie do automatycznej kontroli światła w domu. Instalujesz przy skrzynce, ustalasz godziny, a maszyneria gasi i zapala lampki za Ciebie. Dobre dla odstraszenia złodziei i opóźnienia ich działań. Spojrzała na zegarek. Najwyższy czas się wynosić. Załatwiła sobie hotele na kilka następnych dni. Tanie, brudne, ale i tak bardziej bezpieczne niż to mieszkanie. Nie chciała powracać do tamtego koszmaru ciągłego uciekania, jednakże jeżeli ją złapią... Śmierć wtedy będzie jej nadzieją. Zamknęła drzwi i szybkimi krokami zniknęła za rogiem uliczki.
*
Asai wrócił bardzo zadowolony z wizyty u klienta. Dzięki ostatniemu spotkaniu z Rin i Johnem w barze, stworzył praktycznie cały szkic. Został on właściwie bez większych zmian zaakceptowany, co oznaczało, że jest na bardzo dobrej drodze do usatysfakcjonowania tego wybrednego człowieka. Otworzył butelkę z winem. W końcu to ambrozja artystów. Może wpadnie na kolejne genialne rozwiązanie w tym projekcie?
*
- Jesteście gotowi, panowie?
- Tak liderze! - Odpowiedziała chórem grupa mężczyzn o posłusznym, tępym spojrzeniu.
- Rozpocząć "Zmrok".
***
- Wassiliew-dono, cieszę się, że chce pan nawiązać z nami bliższe kontakty. Dziękujemy za daną nam szansę odwdzięczenia się za ratunek naszego przywódcy. Nasza organizacja służy pomocą i radą.
- Proszę traktować mnie jak przyjaciela. Nie ma potrzeby, byśmy byli wobec siebie tacy formalni. Mam nadzieję, że wobec tego moja prośba zostanie spełniona.
- Oczywiście, chociaż potrzebujemy 2-3 dni na realizację. Jednakże wszystko będzie wedle pana życzenia.
- Proszę po prostu wykonać zadanie i zdać raport. A teraz proszę mi wybaczyć, ale interesy mnie wzywają, dlatego muszę pana opuścić.
- Zawsze jest pan mile widziany w tym domu, Wassiliew-dono.
Mężczyzna wstał, skłonił się i wyszedł z pomieszczenia. W przedsionku założył czarny, elegancki płaszcz i wyszedł na dziedziniec mieszkania. Wszystko było tu takie dziwnie spokojne i odcięte od zewnętrznego świata. Chciałby zostać w tym miejscu na zawsze. Zaczynał być powoli zmęczony, ale najważniejsza część planu nie została jeszcze wykonana. Do niej potrzebuje tej kobiety. Poczuł zawroty głowy. Musiał odpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz