piątek, 24 stycznia 2014

~19~ "Chwila napięcia"

Rin pakowała szybko walizkę. Hrabina spoglądała na przygotowaną klatkę dla zwierząt z wyraźną niechęcią. Kobieta podrapała lekko kocicę po pyszczku i delikatnie wepchnęła ją do ciasnego lokum. Jeżeli się stąd nie wyniesie, to ją dorwą. O ile to ludzie z mafii. Jeżeli się odtworzyła, to kto wie jak silni są teraz jej członkowie.
Sprawdziła jeszcze raz urządzenie do automatycznej kontroli światła w domu. Instalujesz przy skrzynce, ustalasz godziny, a maszyneria gasi i zapala lampki za Ciebie. Dobre dla odstraszenia złodziei i opóźnienia ich działań. Spojrzała na zegarek. Najwyższy czas się wynosić. Załatwiła sobie hotele na kilka następnych dni. Tanie, brudne, ale i tak bardziej bezpieczne niż to mieszkanie. Nie chciała powracać do tamtego koszmaru ciągłego uciekania, jednakże jeżeli ją złapią... Śmierć wtedy będzie jej nadzieją. Zamknęła drzwi i szybkimi krokami zniknęła za rogiem uliczki.
*
Asai wrócił bardzo zadowolony z wizyty u klienta. Dzięki ostatniemu spotkaniu z Rin i Johnem w barze, stworzył praktycznie cały szkic. Został on właściwie bez większych zmian zaakceptowany, co oznaczało, że jest na bardzo dobrej drodze do usatysfakcjonowania tego wybrednego człowieka. Otworzył butelkę z winem. W końcu to ambrozja artystów. Może wpadnie na kolejne genialne rozwiązanie w tym projekcie?
*
- Jesteście gotowi, panowie?
- Tak liderze! - Odpowiedziała chórem grupa mężczyzn o posłusznym, tępym spojrzeniu.
- Rozpocząć "Zmrok".
***
- Wassiliew-dono, cieszę się, że chce pan nawiązać z nami bliższe kontakty. Dziękujemy za daną nam szansę odwdzięczenia się za ratunek naszego przywódcy. Nasza organizacja służy pomocą i radą.
- Proszę traktować mnie jak przyjaciela. Nie ma potrzeby, byśmy byli wobec siebie tacy formalni. Mam nadzieję, że wobec tego moja prośba zostanie spełniona.
- Oczywiście, chociaż potrzebujemy 2-3 dni na realizację. Jednakże wszystko będzie wedle pana życzenia.
- Proszę po prostu wykonać zadanie i zdać raport. A teraz proszę mi wybaczyć, ale interesy mnie wzywają, dlatego muszę pana opuścić.
- Zawsze jest pan mile widziany w tym domu, Wassiliew-dono.
Mężczyzna wstał, skłonił się i wyszedł z pomieszczenia. W przedsionku założył czarny, elegancki płaszcz i wyszedł na dziedziniec mieszkania. Wszystko było tu takie dziwnie spokojne i odcięte od zewnętrznego świata. Chciałby zostać w tym miejscu na zawsze. Zaczynał być powoli zmęczony, ale najważniejsza część planu nie została jeszcze wykonana. Do niej potrzebuje tej kobiety. Poczuł zawroty głowy. Musiał odpocząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz