niedziela, 21 października 2012

~8~ "Czym się różniła od Nemezis ?"


Kubek z kawą, dwa tosty z lekko roztopionym masłem i jajko na twardo. Niedbale związane włosy, luźna czarna podkoszulka i białe krótkie spodenki od pidżamy tworzyły częściowy obraz Rin siedzącej przy stole. Poranna gazeta informująca ją o świecie i kraju, w którym się znajdowała. To wszystko w ciszy okraszonej delikatnym pochrapywaniem kota na legowisku. Ten spokojny, sobotni poranek niedługo się skończy. Za jakąś godzinę przyjedzie Asai i zabierze ją do biblioteki. Doprawdy, zachciało mu się nagle poszerzania wiedzy o Nemezis. Chociaż z drugiej strony to dość interesujące jak na malarza. Rzadko który artysta aż tak poświęca się swojej pracy. Czyta, szuka, dobiera, dokształca.
- Trzeba kończyć dzisiejsze śniadanie.
Sprzątanie po posiłku poszło jej nader szybko. W końcu miała się jeszcze przebrać i lekko umalować, a to trochę trwa. Zazwyczaj jej szóste dni tygodnia były absolutnie leniwe. Najczęściej odpoczywała po przyjęciu z jednym z klientów, pozwalając sobie na odprężenie. Nie całkowite, ale jednak ta odrobina relaksu była dla niej osobistym lekarstwem na wszystko. Czytanie książek, słuchanie muzyki, odrobina odpoczynku od nużącej rzeczywistości. Wtedy mogła usiąść i kontemplować swój życiowy spokój, który był dla niej oparciem i zarazem niszczył ją od środka. Jej dusza przyzwyczajona do życia w adrenalinie nagle została zostawiona w rutynie codziennego życia. Potrzebowała tego, jak się jej wydawało, ale nadal było w niej coś co chciało więcej. Takie nieodparte wrażenie, że nawet pośród najlepszych warunków brakuje ci czegoś niedefiniowalnego… Rozległo się pukanie do drzwi, a zastygła ręka z szczoteczką od tuszu do rzęs poruszyła się szybko i udekorowała rzęsy dziewczyny. Ubrana w wyjściowe ciuchy szybkim krokiem podeszła do drzwi. Otworzyła i zobaczyła malarza, z którym wiązała nadzieję zaspokojenie jej nieokreślonej żądzy.
- Pojedziemy motorem, załóż kask i mocno się mnie trzymaj.
- Hrabino wychodzę !  – zamknęła drzwi, klucz schowała w ukrytej kieszonce. Sama ją doszyła, wykorzystując wiadomości z jej pobytu w mafii rosyjskiej. Obejmując Asaiego poczuła jego twarde mięśnie brzucha. Z wyglądu raczej nie sprawia wrażenia wysportowanego. Przytuliła się w dusznym kasku do jego pleców i obserwowała rozmazany obraz ulicy. Wszystko traciło kontury przy ich prędkości. Tak jakby przez chwilę nie byli częścią tego świata. Pędzili przez szarą, idealną drogę, a ludzie stawali się tylko plamą kolorów. W pewnym sensie chciała tak zostać. Na tym motorze, gdzie bez znaczenia był czas. Taka wręcz zawieszona w błędnym kole. Ale to nie mogło trwać. Czas się nie zatrzymywał na prośbę człowieka. Wzbił się delikatny kurz, gdy zaparkowali przed kremowym budynkiem w stylu neoklasycznym. Chwilę później przeszli przez małe, w stosunku do monumentalności budynku, drzwi. Stukot ich butów na posadzce, wędrowanie przez długi korytarz i wejście do głównego pomieszczenia. Rin została zalana falą wspomnień. Książki od zawsze były jej bliskie. Świat ukryty w tuszu wciągał ją w realia baśniowe, podczas gdy rzeczywistość była często zabarwiona krwią i przesiąknięta zapachem śmierci. Szaleństwo zabijania i spokój norm moralnych opisanych w powieściach. Niesamowity kontrast. Asai skręcił ostro w lewo. Podszedł do biurka, za którym stała atrakcyjna bibliotekarka. Jej ciało ubrane w szary uniform zostało idealnie podkreślone. Sprawiała wrażenie pewnej siebie, która jest panią sytuacji niezależnie od okoliczności. Asai stuknął w blat smukłymi palcami. Kobieta zmierzyła go wzrokiem.
- Arisa daj mi klucze
- Naprawdę, dlaczego ty mi każesz robić tak kłopotliwe rzeczy. Wiesz, że utrzymywanie tego pokoju jest idiotyczne i to, co czasem tam zostawiasz jest niebezpieczne dla mojej pracy. – zamarudziła melodyjnym głosem, podając mu jednak pojedynczy klucz wprost do wystawionej nań ręki. Poczuła delikatny pocałunek dla dłoni złożony przez malarza, po czym on zniknął razem z tą czarnowłosą kobietą. Bardzo piękną zresztą. Zapewne jego kolejna modelka. Jeżeli znowu zostawi ślady spermy na fotelach to zamknie to ukryte pomieszczenie na cztery spusty. Rozejrzała się po sali czytelniczej. Jak zwykle cisza i spokój. To lubiła najbardziej.
***
- Rin, to tutaj – zgrzyt zamka zbiegł się z słowami artysty. Zobaczyła niewielki pokoik z stosem książek na małym, okrągłym stole, przy którym stały dwa czerwone fotele z materiałowym, delikatny obiciem. Ściany pomalowane w niesamowite wzory kwiatów, lampa wisząca u sufitu i jej ciepły blask sączący się przez powietrze…
- Robi wrażenie, prawda ?
- To tutaj będziemy pracować ?
- Nie potrafisz być szczera ? Tak, to tutaj. Rozsiądź się i weź pierwszą książkę od góry. Ułożone są one od podstaw do bardziej szczegółowych historii. Pójdę zrobić coś do picia. Herbata czy kawa ?
- Herbata.
Mężczyzna zniknął za małymi drzwiami, która zostały ukryte we wnęce. Zauważyła je dopiero po chwili przyglądania się. Bardzo ciekawe pomieszczenie. Rozsiadła się na wygodnym fotelu. Podkuliła nogi i przewróciła parę kartek. Nemezis. Bogini nie tylko zemsty, ale także sprawiedliwości i przeznaczenia. Jej głównym atrybutem było koło. Rin wiedziała jak to jest decydować o czyimś losie. Mając tyle razy broń w ręku czuła się niemal wszechmogąca… Do czasu gdy zrozumiała, że jest tylko perfekcyjną marionetką. Nagle naszło ją pytanie – Czy Nemezis była wolna ? Miała kierować przeznaczeniem, być wykonawczynią woli bogów. Nie była tylko jak kukiełka na sznurkach ? Nawet jeśli tytułowano ją zacnie brzmiącym słowem jakim  jest „ Bogini”, to praktycznie rzecz ujmując była bytem, który tylko kierował innymi według wytycznych danych z góry. Jak ona. Czym się różniła od Nemezis ? Tylko tym, że była materialna. Zamknęła oczy. Ta sobota będzie filozoficzna.