6.10. Piękną ciszę odchodzącej nocy brutalnie niszczy
rozdzierający się budzik o nieznośniej, elektrycznej melodii. Kobieca ręka bez
subtelności uderza w urządzenie pięścią, by w końcu zamknęło swój dźwięk w
mechanicznych trybikach. Rin otwiera oczy i zmusza się pójść do okna. Chwiejąc
się i próbując ustabilizować pozycję dwunożną, zmaga się z klamką. W końcu
otwiera to cholerne szkło oprawione w futrynę na oścież i czuje nagły podmuch
ciepłego powietrza.
- Do jasnej cholery, będzie upał.
Zostawiła okno w tej pozycji, sama wędrując do szafy. Wyjęła
jeden z wielu zestawów na upalne dni i ubrała się w miarę sprawnie, czując, że
w końcu jej cholerne poranne ciśnienie podskakuje jak należy. Pomidor, ogórek,
chuda szynka, chleb, masło i kawa szybko wędrują na stole. W przelocie od
jednej szafki do drugiej włączyła czajnik elektryczny. Robiąc sobie pożywne
kanapki mówiła do siebie.
- Rozczarowałam się nim. Myślałam, że Asai jest… Ciekawszy.
Nie było w nim nic wspaniałego. Oprócz urody. Bo tę ma rzeczywiście cholernie
idealną. Nawet nie wiem kogo mi przypomina. Boga czy może Szatana – nieważne !
Jedyne co mnie w nim zaskoczyło to dwa fakty. Po pierwsze – zorientował się w
sprawie pytań, no ale dopiero po wskazówce. Po drugie, gdy dotknął jej skóry
zachowywał się jakby właśnie znalazł idealny narkotyk i przestał nad sobą
panować w pewnym momencie. Równie dobrze mógł grać jedynie takiego bez zdrowego
rozsądku. Hrabino !
Z pokoju wyłoniła się jedna czarna łapa, potem druga, aż w
końcu do kuchni elegancko weszła kocica, która miała bardzo specyficzny biały
wzór na głowie – diadem. Jej zmysłowe ruchy i pełne gracji wskakiwanie na stół
zawsze zadziwiało Rin. Pomasowała zwierzaka za uszami, i wyciągnęła karmę oraz
osobistą miskę przyjaciółki.
- Słyszałaś co mówiłam, prawda Hrabino ? Zastanawiam się czy powinnam wiązać z tym
malarzem jakieś nadzieje na odmianę życia. Jak sądzisz ?
Kocica miauknęła w odpowiedzi.
- Mówisz, że mam poczekać ? Ech, czasem czuję się jakbym
była trenerem pokemonów gdy z tobą rozmawiam. Ale nic dziwnego, że cię
rozumiem. Mamy podobną historię, prawda moja piękna ?
Harbina potwierdzając słowa swojej właścicielki miauknęła
cicho. Obie były sierotami, obie znalazły się w sytuacji bez wyjścia i obie
wyszły z tego przy pomocy kogoś z zewnątrz. Tak, łączyło ich absurdalne
chamstwo losu wobec nich. Kobieta po śniadaniu trochę popieściła kotkę i wyszła
na autobus. Rozpoczyna się jej kolejny, cholernie wkurzający dzień.
***
Asai analizował szkice z wczoraj. Wyszły całkiem nieźle, ale
i tak nie oddawały tego co poczuł .To było takie intensywne, kiedy dotknął jej
skóry. Jakby ktoś wstrzyknął mu boleśnie tysiąc razy większe podniecenie od
największego, które do tej pory czuł. Zaczął się bać, że gdyby nie fakt jej
zimnego rozsądku, mógłby bez opamiętania się w niej zatopić. Musiał się
opanować. Ta dziewczyna jest piękna, ale nie na tyle, by robiła z nim coś
takiego. Powoli odtwarzał wczorajszy wieczór. Tak naprawdę niczego się nie
dowiedział, prócz podstawowych informacji. Czy jest coś, czego nie poruszył w
tej rozmowie, a co wskazywałoby na jej naturę ? Masował przez moment lewą skroń…
Moment, ona mówiła coś o tym, że wiedza o jej przeszłości może zabić, czy coś
takiego. I żeby dowiedział się o niej od Johna… Szybko wystukał numer na ekranie.
- Managerze, chcę się spotkać.
- … Dobrze, tam gdzie zawsze. O której ?
- Za 30 minut.
Połączenie zostało zakończone. Asai porwał z sofy kurtkę i
kluczyki do motoru. Musiał dowiedzieć się o co chodzi z jej przeszłością. To na
pewno wyjaśni jej stalowy charakter. Nie mógł znieść myśli, ze ktokolwiek będzie
dla niego zagadką. Szczególnie jeśli chodzi o kobietę. Pędził przez miasto
czując silny podmuch powietrza na sobie. To go w pewien sposób jeszcze bardziej
nakręcało. Jego umysł był plątaniną domysłów i pytań, wirem w których
powstawały i upadały całe szeregi hipotez. Zajechał przed skromny bar w bocznej
uliczce. Raj dla ludzi potrzebujących utrzymać pewne rzeczy w absolutnej tajemnicy.
Wszedł do środka. Poczuł znaną mieszankę tytoniu, piwa i sekretu. Okno były
przyciemnione, a w środku panował aksamitny półmrok. Bez zastanowienia podszedł
do stolika nr 7. Zawsze siedzieli w tym
samym miejscu. Zajął miejsce na wytartej, farbowanej skórze. Czas wszystkiego
się dowiedzieć.
- Dlaczego ci się zebrało na spotkanie ? Potrzebujesz czegoś
?
- Informacji o Rin.
Zapadła cisza. John spoważniał. Jego początkowy, żartobliwy
nastrój został zmiażdżony. Miał taką nadzieję, że nie będzie musiał…
- Co chcesz wiedzieć ?
- Wszystko. A przede wszystkim, co miała na myśli mówiąc mi,
że nie chce być po raz kolejny przyczyną czyjeś śmierci.
- Ech… Poproszę dwie butelki sake z dwoma czarkami ! Masz papierosy
?
- Co ? Przecież ty nie palisz od kilku lat. Poza tym nie
zbaczaj z tematu.
- O niej nie da się mówić bez dobrego trunku i palonego
tytoniu w ustach. Poproszę jeszcze paczkę papierosów !
- Co ty…
Zamilkli, gdy kelnerka postawiła przed nimi zamówienie.
Zaraz gdy odeszła, Asai zaniepokojony postawą przyjaciela znowu zaczął temat.
- O co ci chodzi ? Sake, papierosy – co jeszcze ?
- Nic. Teraz słuchaj Asai, bo to co powiem będzie dla ciebie
szokiem. – nalał im w czarki japońskiego trunku – Rin nie jest zwykłą
dziewczyną o zwykłej przeszłości. Jej rodzice zadłużyli się nieznacznie u
rosyjskiej mafii na wysoki procent. Sądzili, że szybko wyjdą z kryzysowej
sytuacji firmy, ale czas mijał a oni nadal nie poprawiali zbytnio swojej
sytuacji finansowej. W końcu raty były tak wysokie, że nie dawali radę ich
spłacać. Wtedy członkowie mafii porwali ich wraz z córką. Jej rodzice byli
trzymani w zamknięciu, a Rin postanowiono wyszkolić na zabójczynię, która miała
swoją robotą szybko spłacić długi i odejść wraz z rodzicami. Oczywiście, gdy
rosyjska mafia spostrzegła, że dziewczyna wyrasta na piękną kobietę,
postanowili to wykorzystywać dłużej. I jakimś sposobem długi jej rodziny wciąż
rosły, a ona musiała uwodzić mężczyzn poczym albo wpuszczać zabójcę, albo sama
zabijać. Była w swym fachu jedną z najlepszych, tylko dlatego, że od jakości
wykonywanych zleceń zależało traktowanie jej rodziny. Oczywiście trzymanie dwóch
darmozjadów nie było na rękę mafii, ale stracenie Rin byłoby głupotą. Dlatego
znaleźli osoby o bardzo podobnych głosach do jej rodziców. Ponieważ dziewczyna
mogła się z nimi kontaktować tylko przez telefon, było łatwo ją oszukać, że z
nimi wszystko dobrze, podczas gdy w rzeczywistości jej rodzice zostali w
brutalny sposób pobici i zamordowani. Prawdopodobnie gdyby nie pewien dziwny
splot okoliczności, nigdy nie dowiedziałaby się prawdy. To było wręcz głupie,
jak w filmach. Wróciła kiedyś dzień wcześniej z misji. Podczas przechodzenia
przez korytarz, zaczęto mówić kto i jak zabił jej rodziców oraz jak ją
oszukiwano. Akurat tak się złożyło, że ci, którzy to opowiadali to ci sami
ludzie, którzy się nią opiekowali przez cały czas. Wtedy postanowiła rozwalić
mafię od środka. Najpierw jednak, potrzebowała kontaktu z światem zewnętrznym.
I wtedy spotkała mnie, kiedy byłem jeszcze informatorem. W zamian za cenne
wiadomości, chciała bym je przekazał komu trzeba i wydostał z tamtego piekła.
Oczywiście się zgodziłem, bo szczerze powiedziawszy już wtedy się w niej
zakochałem. Oboje dużo ryzykowaliśmy, ale udało się. Wyjechaliśmy, zamieszkaliśmy
tutaj w Japonii. Ja mogłem się wybiłem, a ona nie mogła. Najpierw mieszkaliśmy
razem, a potem używając swoich wpływów, załatwiłem dla niej pracę, w której
obecnie jest. Musi wciąż pracować w tej podrzędnym barze, bo inaczej resztki
mafii mogą ją zauważyć, a wtedy z nią koniec.
Asai nie wiedział co powiedzieć. Ta historia była absolutnie
nieprawdopodobna. Ale to tłumaczyło jej zachowanie i charakter. Stalowe nerwy,
zimny rozsądek, wysoką inteligencję, upór. Jasna cholera, ta dziewczyna była
naprawdę wyjątkowa. To co musiała znieść było niewyobrażalne. Nagle jej osoba
stała się jeszcze bardziej intrygująca, a na planowanym obrazie pojawił się
pewien wzbudzający niepokój mrok, przemykający się między kolejnymi warstwami
farb… Musi inaczej do niej podejść. Niech mu pokaże, to zło które w niej tkwi.