poniedziałek, 18 lutego 2013

~11~"Dzień po indydencie życie toczy się dalej"

-Wody... - wyszeptały spierzchnięte usta dotykając plastikowej szyjki. Szybkie chłeptanie skończyło się zakrztuszeniem, ale przynajmniej ugasił pragnienie. Jego ciało było obolałe, a umysł pracował tak ślamazarnie, że minęło dobre pól godziny nim Asai zaczął cokolwiek więcej kontaktować. Jego głowa pękała od rozsadzającego bólu. Powolnym i nieuważnym ruchem ręki przewrócił pustą butelkę pod wódce. Myśli nabrały tempa, a wspomnienia z poprzedniego dnia natychmiast pojawiły się w zmęczonym mózgu. Nigdy więcej nie będzie pił z powodu kobiety. Nigdy.
- Kurwa...
Szarpnął desperacko ciałem, które pod wpływem grawitacji upadło ciężko na podłogę. Z trudem podciągając się do pozycji siedzącej, czuł jak świat wokoło wiruje. Poczekał aż jego zmysł równowagi uspokoi się na tyle by mógł wstać. Potrzebuje letniego prysznica. I ogromnych ilości wody. Czuł mdłości od samego widoku butelczyn po rosyjskiej wódce, a dodatkowo wiedział, że cały pokój przesiąknął tym obrzydliwym, odurzającym zapachem, którego póki co nie wyczuwał. Powoli podniósł się i skierował w stronę okna. Otworzył je na oścież, a chłodne powietrze poranka obudziło go jeszcze bardziej. Wymiana powietrza spowodowała, że dosyć mocno poczuł zapach alkoholu. Zostawił okno i wszedł do łazienki. Dosyć myślenia o Rin. To co się stało było jednorazowym wyskokiem. To tylko kobieta.
***
Łup, łup, łup.
- Asai ! Otwieraj do cholery !
John miał serdecznie dosyć sterczenia pod eleganckimi drzwiami. Zapukał jeszcze raz, znów nasilając ruchy dłoni. Nareszcie usłyszał upragniony zgrzyt zamka. To co zobaczył na jego twarzy przeraziło go.
- Stary, co Ci jest ?
- Kac. Nie pytaj. Czego się dobijasz ? - zgryźliwy ton idealnie pasujący do tego utalentowanego zrzędy.
- Tu masz zaproszenia na kilka przyjęć, które koniecznie musisz zaszczycić swoją obecnością na dłużej niż 15 minut. A tutaj jest prośba od właścicieli sieci kawiarenek "ART Cafe" o kilka niepotrzebnych szkiców z autografem. Dobrze płacą, więc wygrzeb coś w miarę przyzwoitego i daj mi to dziś wieczorem.
- Czy to naprawdę musi być dziś ?
- A wspomniałem o tym, że powinieneś jeszcze dzisiaj przyjąć zamówienie na kolejny obraz, spotkać się z obecnym zleceniodawcą, skontaktować się z swoją współpracownicą od rekwizytów i scenerii do obrazów, dodatkowo podać w końcu jakieś skonkretyzowane dane dotyczące ubioru i makijażu twojej obecnej modelki do obecnie tworzącego się dzieła i ...
- Dość. Już rozumiem. Rozłóż to na trzy dni. A teraz żegnam.
- Do wieczora pijaczku. - uśmiech managera był sympatycznie złośliwy.
- Idź do diabła.
***
- Co by tu porobić...
Rin mówiła sama do siebie, siedząc przed otwartym laptopem. Od rana oglądała filmy, a na czytanie nie miała ochoty. Również gotowanie nie bardzo ją dzisiaj ciągnęło. Bycie samotną jest nudne. Nie bolesne, ale zwyczajnie nieciekawe. Wyłączyła komputer. Na zakupy nie pójdzie, ponieważ dziś jest za dużo ludzi w galeriach, do parku także nie z tego samego powodu. Zatem jak zająć sobie czas ? Podeszła do niej Hrabina, elegancko i bezgłośnie stąpając po drewnianej podłodze. Podrapana za uszami zamruczała przyjemnie i nieco przymila się do dłoni swej pani. Zwierzę usadowiło się ostatecznie na miękkim fotelu. Brunetka zatopiła się we własnych myślach. Zastanawiała się nad Asai'm. Czy aby na pewno powinna go uwodzić ? Jeżeli on się w niej zakocha stanie się irytujący. Oczywiście, to jest odrobina rozrywki, ale czy cena jaką by musiała za tą zabawę zapłacić nie jest za wysoka ? Jeżeli się nie zakocha, może oszaleć. Jeżeli oszaleje przez jej gierki zwróci na siebie zabójczą uwagę społeczeństwa, co może skutkować ryzykiem znalezienia jej przez mafię. Ukryła się wśród ludzi, pamiętając o tym by się nie wychylać. Ale czy była w stanie tak po prostu trwać w tym monotonnym rytmie ? Nie mogła się zabawić, bo wciąż groziła jej zemsta ze strony Rosjan. Co powinna zrobić by urozmaicić swój czas ? Wyjrzała przez okno. Nagle zobaczyła znanego staruszka. Uśmiechnęła się radośnie i szybko ubrała. Natychmiast wyskoczyła z domu i zawołała tego pana. On tylko obrócił się i uśmiechnął dobrotliwie. Rin zaprosiła go do siebie. Pan Goku był bardzo mądrym i doświadczonym człowiekiem. Nie znał jej przeszłości, ale tez nigdy o nią nie pytał. Opowiadał za to o swoim wieloletnim życiu, zawsze przy partyjce japońskich szachów. Dziś było kolejne z ich niezwykłych spotkań. Przy nim zapominała kim była i jaki bagaż wspomnień nosiła w swojej głowie. Po prostu spędzała miło czas z staruszkiem, który był niezrównanym gawędziarzem o tak niesamowitym dystansie do siebie, że aż zdziwienie ogarniało podczas rozmowy z tym oji-chanem. Poruszał tematy różnorodne, a jednak nigdy nie przesadził ani z śmiechem ani z powagą. Dla tych chwil nie żałowała, że tyle wtedy zaryzykowała. Była zwyczajnie szczęśliwa.
***
Minęło kilka godzin. Słońce zaszło pozostawiając po sobie tylko blady pomarańczowo-różowy kolor na niebie. John znów stał przed drzwiami swojego malarza. Nie wiedział nadal co się stało, ale zobaczywszy go rano przez cały dzień myślał o tym co takiego musiało się wydarzyć, że Asai sam z siebie sięgnął po alkohol. Ponadto on się nie tyle upił, co nachlał jak świnia i to było widać. Tym bardziej to wszystko było niezrozumiałe. Na szczęście tym razem nie czekał zbyt długo na otwarcie. Zobaczył artystę w luźnej podkoszulce, w miarę rześkiego i skoncentrowanego. Gestem dłoni został zaproszony do środka. Mieszkanie było posprzątane i wywietrzone. Czasem tylko dało się wyczuć delikatny zapach detergentu do mycia podłóg. Asai posprzątał. Co do cholery mogło się tutaj stać, że zrobił coś tak niezgodnego ze swoją naturą ?
- Tu masz te szkice. Każdy podpisałem dodając dedykację, zatem targuj się o wyższą cenę. Przejrzałem te cholerne zaproszenia. Najbliższe trzy tygodnie będą strasznie irytujące przez te sześć cholernych spotkań.
- Mam Ci wynająć partnerkę tak jak ostatnio ?
- Rin ma pójść ze mną.
John stanął jak wryty.
- Przecież Ty nigdy nie bierzesz ze sobą modelek, twierdząc, że są zbyt nieokrzesane lub brzydkie.
- Ona jest esencją piękna. To nie jakaś tam zwykła dziewucha z cuchnącego bagna wyższych sfer bądź panna pospolita z klasy średniej. Poza tym dowiedziałem się, że ona pracowała jako kobieta do towarzystwa. Współczesna gejsza. Pasuje to do niej.
- Wiesz, Rin może się nie zgodzić...
- Zleć jej to jako część pracy. Powiedz co i jak. Zapłać z moich pieniędzy za nowe ciuchy czy kosmetyki. Przygotuj ją do tego by olśniła salony.
- Tak jakby było trzeba... No dobrze. Zobaczę co da się zrobić. Tutaj masz harmonogram najbliższych zajęć. Czy masz do mnie konkretne prośby ?
Asai wręczył mu kilka kartek ze szkicami.
- Weź to i dostarcz klientowi. Powiedz, że na najbliższym spotkaniu chciałbym usłyszeć jego uwagi na temat tych rysunków.
- Doprawdy, że też to wszystko potrafisz ogarnąć w kilka godzin. Życie malarza czasami przypomina piekło.
- To cena jaką musimy płacić za zajmowanie się czymś tak boskim jak sztuka. - rzekł filozoficznie Asai patrząc na widok na oknem. John nie miał tu czego szukać więc szybko wymknął się z domu malarza. Natomiast sam artysta dopił szklankę wody. Pozbierał się w sobie przez kilka godzin i zaplanował, że Rin pójdzie z nim na te bale. Tu nie chodziło o jej urodę czy styl bycia. Chciał sam sobie udowodnić, że potrafi być przy niej bez utraty zmysłów. Że to co się stało ostatnio było spowodowane niczym więcej jak chwilowym brakiem tlenu i odrobiną nierozsądku i nie będzie miało żadnych dalszych następstw.Musiał to sobie udowodnić. Po prostu musiał.