Rin delikatnie rozmasowała lekko opuchnięte nogi. Buty na
wysokim obcasie niezbyt dobrze działały na stopy, ale i tak było lepiej niż
zazwyczaj. To było całkiem ciekawe przyjęcie. Ludzie rozmawiali o sztuce we
wszelkich formach, wydawali opinie, myśleli o nowych zamówieniach i wymieniali
najlepszych twórców. To był naprawdę miły wieczór, jeden z lepszych w jej
dotychczasowym życiu. Chociaż to przyjęcie i tak było oficjalne. Najciekawsze
rzeczy rozgrywały się w kulisach kawiarenek, klubów, prywatnych przyjęć. Tak
jej w każdym razie powiedział John. No i okazało się, że wielu artystów
zainteresowało się nią i jej rolą w pracy Asai’ego. Gdy manager powiedział im
kim jest posypały się bardziej lub mniej śmiałe aluzje do nawiązania współpracy
gdy skończy już pracę u teraźniejszego pracodawcy. Zastanawiała się, czemu
żaden nie chciał jej teraz. Okazało się, że to należy do umownego kodeksu tej
specyficznej społeczności – jedna modelka dla jednego artysty. Owszem są
ludzie, którzy to łamią, lecz odbija się to na ich reputacji również wśród
możliwej klienteli, dlatego takie zachowanie jest nader rzadkie. Brunetka
weszła pod prysznic, a strumienie wody czule objęły jej ciało. Lubiła te chwile
oczyszczania się już w mafii. Gdy żyjesz w piekle, wiele codziennych rzeczy zyskuje
pewien sakralny charakter jako namiastka normalności. Umysł potrzebuje oparcia
by funkcjonować. Czegoś stabilnego. Swojego, a nie nakazanego. Tworzy swój obraz
rzeczywistości jako alternatywę dla bolesnej prawdy. Tak to już jest. Niby
twardzi jak skała, a jednak tak łatwo popadamy w obłęd i ratujemy się czym
możemy. Przebrała się koszulę i położyła. Jej umysł potrzebował w końcu
odpoczynku.
***
Asai dostał przypływu weny zaraz po powrocie do apartamentu.
W tym wypadku nie miał wyjścia, siedział
i robił szkice pod obraz. Ołówki, gumka, cholerna temperówka, która co rusz
zapełniała się po brzegi odpadami, brak snu, niezliczona ilość kaw, dwie kanapki
z „Nutellą”. Ostatecznie otrzymał co chciał. Gdzieś około 12 rano, zadzwonił do
swojej zaufanej krawcowej i zapowiedział, że zaraz dostanie faksem projekt stroju
Nemezis. Umówił się z nią na spotkanie i zakończył rozmowę. Jeszcze tylko jeden
sms dla Johna, by przez następne 24 godziny nikt go nie odwiedzał. Po obudzeniu
zamówi sobie tłustą pizzę. Ale teraz… teraz snu do cholery!
***
Manager siedział wśród papierów i przy telefonie.
Zaproszenia, potencjalne zamówienia, negocjacje… Ach, ci najmniejsi mieli
zawsze pod górkę. Musiał tu siedzieć i pracować zamiast odpoczywać. Spał jakieś
6 godzin, zjadł śniadanie i jazda. Przejrzał maile, wydrukował co ciekawsze
oferty, usunął spam, opłacił rachunki. Rozłożył się na krześle. Przejrzał sms i
zobaczył wiadomość od swojego malarza. Musiał dostać weny i tworzyć przez długi
czas. Ale to dobrze. Zostały mu zaledwie dwa miesiące do skończenia obrazu dla
tego ekscentrycznego gościa. Z tego co słyszał bardzo nie lubił przekraczania
terminu. Oby Asai dostał maksymalnej weny. Postanowił wyjść z biura i zjeść coś
w lokalu niedaleko z stąd. Pracowała tam piękna kobieta, która całkiem chętnie
z nim rozmawiała. Ostatecznie, czemu miałby nie odprężyć się flirtem? Wstał,
wyłączył niepotrzebne urządzenia, nakarmił rybki w akwarium, zarzucił kurtkę i
zamknął za sobą drzwi. Gdzieś na drugim końcu korytarza widział kurierkę z
kilkoma paczkami, próbującą się dostać do jednego z mieszkańców. Czy ludzie nie
mogą zamawiać rzeczy i potem ich normalnie odbierać? Tu nawet nie chodziło o współczucie
dla kurierów – to przecież ich praca – ale takie dobijanie nie raz go obudziło
i wprawiało w bardzo zły nastrój. Wyszedł jak najszybciej z budynku. Spalinowe
powietrze miasta zadziałało orzeźwiająco na tyle, że mógł odpocząć trochę od bólu
głowy. Powinien wstąpić do apteki po magnez. Ostatnio pije stanowczo za dużo
kawy, a przyjmuje za mało potasu, witamin i innych dupereli ważnych dla
zdrowia. Pieprzone biznesy.
***
- Więc mówicie, że ją znaleźliście?
- Tak. Przypadkowo była na tym samym przyjęciu co my. Zmieniła
wygląd, ale jej oczy wciąż pozostały takie same.
- Zatem macie mi ją osaczyć. Pamiętajcie, że to była
członkini. Nawet jeżeli jest kobietą, zabiła więcej ludzi niż niejeden z was
towarzysze i nadal pozostaje niebezpieczne. Odpłacimy jej się za zniszczenie
naszej wspaniałej instytucji. Od razu mówię – chce ją żywą.
- Tak jest, towarzyszu Wassilew.
„Już niedługo się zobaczymy najsłodsza” pomyślał młody
mężczyzna w skórzanym płaszczu. Tak długo jej szukał.